Swego czasu przeprowadzono fascynujące badanie psychologiczne, które według mnie było jednym z przełomów w nauce:
https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/11273412
Osoby otyłe podzielono na dwie grupy. Jedna z nich oglądała film, wywołujący bardzo silne emocje, ale nakazano im powstrzymywać się od ich okazywania. Druga oglądała ten sam film, bez żadnych odgórnych nakazów. Następnie podsunięto im smaczne ciastko, mówiąc, że mogą je oczywiście zjeść, ale badacze chcieliby, żeby spróbowali tego nie robić. Wynik? Te osoby, które powstrzymywały się przed okazaniem emocji w czasie filmu, miały o wiele większą szansę, że zjedzą ciastko.
To badanie, jak i szereg innych jest podstawą teorii „ego depletion”. Według niej, każdy z nas ma określony zasób „siły woli”, który może wykorzystać do różnych czynności. Otyła osoba zużyła dużą część tego zasobu, by powstrzymać się przed płaczem czy krzykiem podczas oglądania filmu. Nie starczyło już na to, by kontrolować swój apetyt.
To jest jedna z najważniejszych rzeczy, jakie w życiu przeczytaliście. Każdy z nas ma pewien zasób energii, który może przeznaczyć na rozwój, doskonalenie się, próby zmiany sytuacji życiowej, naukę, pracę – cokolwiek tylko zechce. Ale te zasoby są ograniczone, dość szybko się skończą. Jeśli zużyjemy je na coś niepotrzebnego, nie zostanie nam na naprawdę ważne rzeczy.
Chcesz się uczyć obcego języka? Proszę bardzo, ale już nie nauczysz się grać na gitarze. Opanujesz grę na fortepianie? Bez problemu, ale nie pojedziesz na wycieczkę w Alpy. Ukończysz tę grę komputerową? Jasne. Ale już nie znajdziesz sobie lepszej pracy.
Ludzie lubią czuć się lepsi od innych. Dlatego ktoś, kto ma ładne ciało, będzie naśmiewał się z osoby otyłej, ale już nie zobaczy tego, że siłownia pochłonęła większość jego „zasobów” i nie jest on w stanie zadbać o rodzinę, a ten grubas ma kochającą żonę i dzieci.
Myślę, że teoria ta wyjaśnia znakomitą większość problemów „przegrywów”. Mają oni całkowicie zużyte zasoby, a także wypracowane mechanizmy, które sprawiają, że w ich przypadku jest znacznie trudniej uzyskać jakąkolwiek zmianę.
Cofnijmy się do poprzednich rozdziałów. Po pierwsze, uzależnienie internetowe. Bardzo wielu z nas poświęca całą swoją „siłę woli” na klikanie. W momencie, gdy internet staje się drugim życiem, a nie odskocznią i rozrywką, zamiast „ładować bateryjki”, zaczyna wysysać mentalną energię. Robimy coś, co wygląda jak praca nad sobą: niby klikamy, żeby wzbogacić swoją wiedzę, a kończy się na czytaniu o zimnej fuzji o czwartej rano, co może i jest ciekawe, ale nigdy się nie przełoży na jakiekolwiek osiągnięcia typu lepsza praca. Budujemy postać w grze, przez co oszukujemy mózg, któremu wydaje się, że to jest proces doskonalenia samych siebie.
Druga rzecz, nadawanie wartości własnemu kalectwu. Przegryw, który nie jest w stanie nawet palcem ruszyć, by poprawić swoją sytuację, nagle odnajduje forum, gdzie są tacy jak on. I przez 12 godzin na dobę będzie zużywał całe swoje zasoby, by udowodnić, że to wina całego świata, a nie jego, że i tak nic nie ma sensu, że on jest w jakiś sposób wyróżniony, że jest członkiem elitarnej grupy będącej w opozycji do „normalnych”.
Wreszcie na koniec wyuczona bezradność. Każda porażka sprawia, że kolejne działanie w tym samym kierunku jest coraz bardziej „kosztowne”. Przeskoczenie tego tak od razu jest fizycznie niemożliwe, to tak, jakby kazać komuś kto waży 55 kg podnieść 130 kg sztangę. On ją w końcu podniesie, ale będzie musiał długo pracować nad swoimi mentalnymi mięśniami. Tyle, że ta praca będzie zużywać jego zasoby, o ile łatwiejsze jest poświęcenie ich na próby oszukiwania samego siebie…
Podsumowując: przegrywy mają skrajnie wyczerpane zasoby, częściowo za sprawą swoich wyborów, częściowo z uwagi na przypadki losowe. Mają wyuczone schematy angażowania swoich zasobów w rzeczy, które nic im nie dadzą. A co najgorsze, w porównaniu do zwykłych ludzi, mają o wiele, wiele wyższy „koszt mentalny” podejmowania czynności mających zmienić ich los.
To bardzo ważna uwaga dla „normalnych” czytających te słowa. Dla kogoś, kto przez całe lata był przegrany, zmiana życia i zaczęcie normalnego funkcjonowania jest tak ciężką pracą, jak dla tego normalnego zmiana życia i zaczęcie funkcjonowania na poziomie osoby przechodzącej od zera do milionera. W końcu każdy z nas mógłby być bardzo bogaty, kwestia pracy: nauczyć się kilku języków, opanować jedną czy dwie kluczowe umiejętności, zarobić, zaryzykować zarobione pieniądze w jakieś przedsięwzięcie… to wszystko można zrobić, jeśli ma się dość „siły przebicia”. Ale nie robimy tego, bo mamy tej siły za mało. Z tego samego powodu „przegryw” nie zacznie zagadywać do dziewczyn, dla niego jest to taki sam wysiłek, jak dla zwykłego człowieka zrobienie figury supermodela na siłowni.
Przy okazji, w piękny sposób zostają obalone te wszystkie pseudopsychologiczne brednie w rodzaju możesz wszystko, każdy ma takie same szanse, rodzimy się równi i tak dalej. To bzdury. Każdy ma inny wrodzony zasób „siły woli”, każdy ma inne nawyki wyrobione w dzieciństwie. Jeden będzie miał wytrenowaną pracowitość, przez co systematyczność nic go prawie nie kosztuje, drugi ucieczkę w bezsilność bo był bity przez pijanego ojca czy wyszydzany przez toksyczną matkę, czego co prawda można się oduczyć, ale koszt będzie olbrzymi. Na dodatek toksyczna rodzina potrafi zużyć całe zasoby na po prostu życie z dnia na dzień, przez co nie ma sił na ucieczkę.
Już chyba wiadomo, że główną osią walki o „wyjście z przegrywu” powinno być wyregulowanie kierowania swoimi „zasobami”? Będzie to trochę przypominać grę strategiczną. Przejdźmy do kilku zasad rządzących tym mechanizmem, co pozwoli ustalić strategię.
„Zapasy” zależą w dużej mierze od stanu zdrowia. Osoba z depresją będzie miała je bardzo mizerne, ktoś kto stosuje pełen zestaw środków nootropowych niezwykle duże. Dlatego warto zainteresować się tematem nootropów, jak również leczenia zaburzeń depresyjnych. Jeśli chodzi o to drugie, polecam moją witrynę, gdzie wypisałem niedobory pokarmowe i schorzenia, które dadzą depresję jako objaw:
https://depresja.naturalneleczenie.com.pl/
Każdy wysiłek, który się podejmuje, mocno obniża zasoby. Jeśli ktoś żyje w toksycznym związku, albo ma taką rodzinę, to zostanie „wyssany” niemal do cna. Konieczność powstrzymywania się, by nie wybuchnąć jest naprawdę męcząca. To jeden z powodów, dla których ludzie nie mogą się z tego typu relacji uwolnić. Mają zbyt mało sił, by zdobyć się na wysiłek prowadzący do poprawy. Ciężko tu o jakieś rozsądne porady, czasem po prostu niemożliwe jest uwolnienie się z piekła rodzinnego, ale mała podpowiedź: jeśli nie będziemy z takimi toksycznymi osobami walczyć, to ilość ataków z ich strony może się zmniejszyć. Przemoc domowa praktycznie zawsze jest efektem współpracy dwóch stron, często warto ustąpić. Kupienie żonie kwiatów czy pozmywanie za mamę naczyń dużo nie kosztuje, a może dać cały dzień spokoju.
Wszelkie czynności dodatkowe, typu granie na komputerze, czytanie blogów, czatowanie są dość kosztowne, jeśli stały się drugim życiem. Z drugiej strony, powstrzymywanie się od nich również wymaga sporych nakładów. Wskazane jest stopniowe ograniczanie i zastępowanie ich innymi.
Nawyki są bardzo tanie. Gdyby człowiek codziennie miał w inny sposób dbać o higienę, szybko by się zmęczył. Ale mycie zębów? Dlatego chcąc zmieniać siebie, trzeba zacząć od niewielkich rzeczy, czekać aż staną się odruchowe, a potem dopiero wprowadzać kolejne.
Porażki sprawiają, że kolejne „wydatki” na daną czynność będą coraz większe. Jeśli podświadomośc nie dostaje wzmocnienia, nagrody, będzie coraz gorzej. Dlatego nie wolno np próbować zagadywać do dziewczyn, jeśli jest się w dołku energetycznym, bo błyskawicznie straci się całe zasoby.
Jeśli doda się element zabawy albo konkurencji, to koszt decyzji staje się o wiele niższy. Dlatego ludzie, którzy nie są w stanie zmusić się do kilkuminutowego spaceru i zrzucenia kilku kilogramów, przemierzają dziesiątki kilometrów dziennie grając w pokemon go. Swego czasu uczyłem się języka poprzez kursy na Memrise, odpalając jednocześnie w tle grę online. Moja postać w grze zdobywała wirtualne pieniądze w zasadzie bez mojej kontroli, ja w tym czasie powtarzałem słówka. Bez tego pewnie znudziłoby mi się po kilkunastu minutach, dzięki temu trickowi mogłem uczyć się godzinami.
Wszelka aktywność, która wiąże się z nagrodami, jest niezwykle tania, a nawet może „ładować akumulatory”. Tu już każdy sam musi sobie odpowiedzieć na pytanie, co może robić, by odczuwać potem satysfakcję. W przypadku „przegrywu”, największą satysfakcją będzie zawsze pozytywne wzmocnienie od drugiego człowieka. Wszelkie czynności, za które ktoś nam podziękuje, będą z tego punktu widzenia bezcenne.
To chyba tyle, co tu można dodać. Każdy człowiek jest inny, każdy ma inne problemy i inaczej powinien je rozwiązywać. W tym rozdziale uczulam na jedną rzecz: nie da się zmienić wszystkiego naraz. Jeśli ktoś zacznie bardzo intensywnie ćwiczyć na siłowni, nie starczy już energii na zawiązywanie sieci kontaktów. Poświęcenie się nauce hobby może sprawić, że nie będzie już miejsca na trzymanie diety.
I jeszcze raz przypominam: internet to największy złodziej energii.
Dla zainteresowanych, obszerny artykuł jak wykorzystałem zasadę ego depletion w nauce języka obcego:
https://naturalneleczenie.com.pl/2016/08/13/motywacja-i-skutecznosc-oraz-jak-ucze-sie-jezykow/
Ten sam artykuł po angielsku:
https://healthytreatment.org/2022/08/18/motivation-and-effectiveness-and-how-i-learn-languages/