To naprawdę bardzo zły pomysł, zaraz wyjaśnię, dlaczego.
Najpierw jednak przytoczę historię pewnej jutuberki, która aspiruje do bycia psychoterapeutką, nie wiem, zrobiła uprawnienia czy zamierza je zrobić, tak czy tak ta historia jest idealną odpowiedzią na pytanie, czemu mam problem z psychoterapią. Nie podam danych, żeby nie generować jej kliknięć.
Stworzyła ona profil „przeciętnego faceta”, żeby udowodnić tezę „mężczyźni mają tak samo łatwo / trudno jak kobiety w kwestiach sercowych”. Jak wyglądał przeciętny facet, według osoby, na którą możecie trafić gdy pójdziecie na psychoterapię? 185 cm wzrostu, jeden z najlepiej płatnych zawodów, przystojna twarz, szereg zainteresowań idealnie pasujących do oczekiwań kobiet. Oczywiście profil był zasypany dopasowaniami i wiadomościami.
Przyjrzyjmy się teraz nieco krytycznie przeciętnemu mężczyźnie. 185 cm to jest już bardzo wysoki gość, zaledwie 1 mężczyzna na 10 ma tyle, w tej grupie wiekowej. Może nawet mniej, ale już przyjmijmy 1 na 10. Zarobki… to już mamy naprawdę niezły odlot, bo tyle zarabia 1 mężczyzna na 20. I teraz uwaga, bardzo ważne – mężczyzn z takim wzrostem i równocześnie z takimi zarobkami jest już naprawdę mało, to jest 1 na 200. Twarz była na tyle przystojna, że spokojnie można przyjąć iż konkurować z nią mógł tylko 1 mężczyzna na 10. Ale tu mamy jeszcze poprzednie cechy, taki wzrost, zarobki i twarz można znaleźć u 1 mężczyzny na 2000. Jeśli teraz jeszcze uwzględnimy zainteresowania, już bez fajerwerków, przyjmiemy że w grupie 10 mężczyzn 2 będzie miało ciekawsze, czyli 1 do 5, wychodzi, że mężczyzna na tym profilu był dosłownie tym jednym z dziesięciu tysięcy. I taki właśnie jeden na dziesięć tysięcy będzie dla tej kobiety „przeciętny”.
Zresztą nawet przy wyborze całkowicie przeciętnego nie będzie lepiej, jeśli przyjmiemy kryteria „nie za niski” (wzrost równy przeciętnemu lub wyższy), nie za brzydki, nie za biedny, nie za nudny, za każdym razem biorąc kryterium „równo w połowie średniej lub powyżej”, to tylko przez to, że odfiltrowaliśmy mężczyzn którzy nie mają żadnej poważnej wady, zawęziliśmy pulę do 1 mężczyzny na 16.
Obecnie mamy globalizację i już nie musimy być najładniejszym z wioski / osiedla / klasy. Konkurencją dla mężczyzn są super przystojni aktorzy, milionerzy z seriali, albo nawet prawdziwi milionerzy, pływający jachtami i wrzucający relacje na insta. I właśnie dlatego ta przyszła psychoterapeutka uznała, że mężczyzna który jest dosłownie tym 1 na 10 000 jest „przeciętny”. W porównaniu do oglądanych przez nią codziennie aktorów, supermodelów czy piosenkarzy zapewne taki jest, może nawet jest od nich gorszy.
Wygląda to paskudnie, co? Jak w tej sytuacji przeciętny Mirek ma sobie znaleźć dziewczynę, jak może konkurować z gwiazdami? Odpowiedź jest prosta – unikać jak ognia aplikacji randkowych.
Prawie wszyscy moi znajomi mieli / mają dziewczyny. Nawet ci łysiejący, mający poniżej 165 cm, nawet szczerbaci bezrobotni. Po prostu nie szukali ich w miejscach, gdzie trzeba konkurować z całym światem. Na żywo, na jakiejś imprezie czy spotkaniu, już nie są jedną twarzą z miliona, tylko jedną z trzech.
Kobiety potrzebują partnerów i co prawda niektóre szukają ich na tinderach, ale to jest mały odsetek. Niewiele też kobiet żyje w fikcyjnym świecie seriali i instagramów, gdzie otaczają się ludźmi, którzy nie mają o ich istnieniu pojęcia, a nawet te kobiety przy spotkaniu twarzą w twarz nie będą porównywać rozmówcy do całego świata, bo w momencie spotkania one tego świata nie mają przed oczami, mają tegoż rozmówcę.
Innymi słowy, na żywo trzeba po prostu w jakikolwiek sposób zainteresować sobą rozmówczynię, by coś zaiskrzyło. Czasem będzie to dosłownie chemia, czyli feromony, czasem będziemy mieć akurat tę cechę, którą dana kobieta uważa za wartościową.
Podsumowując, na aplikacjach randkowych mamy bardzo niewielkie szanse, by znaleźć się w kręgu osób uznawanych przez kobiety za warte poznania. W sytuacji na żywo, te szanse dla przeciętnego mężczyzny są dosłownie setki, może i tysiące razy wyższe.
Można nawet zaryzykować twierdzenie, że szansa na poznanie partnerki to A*B*C, gdzie A jest ilością kontaktów zakończonych rozmową na żywo z nowymi kobietami w danym roku, B jest umiejętnością rozmowy i C ogólną atrakcyjnością. Nawet ktoś mało atrakcyjny będzie miał wiele „trafień” rocznie, jeśli umie rozmawiać i ma tych spotkań odpowiednio dużo. Atrakcyjności nie zmienimy powyżej pewnej granicy, za to na dwie pozostałe rzeczy mamy bardzo duży wpływ.